Pragniemy pochwalić się, że aż czwórka aktorów z Cosmosu pojawiła się w najnowszym spisie subiektywnym najlepszych aktorów w Polsce Jacka Sieradzkiego.
Angelika Cegielska [zwycięstwo]
Powinienem poczekać, w ostatnim dniu sezonu dała premierę spektaklu Mary Poppers, który Paweł Soszyński napisał był, jak czytam, specjalnie dla niej. Nie zdążyłem dojechać. Ale muszę odnotować jej scenę w spektaklu Nocny portier. Doświadczenie Seba Majewskiego, o kobietach w obozowym zamtuzie w Gross Rosen. Nazywano je wdzięcznie Juliami, ale nie tylko obóz był koszmarem. W białej, zapiętej pod szyję sukni, wryta w krzesło, nie podnosząc głosu, opowiada o odczłowieczeniu – i gdy odbierano jej imię, i gdy nadzorca burdelu na rozkaz oficera defekował na nią, i gdy już po wojnie odmawiano jej statusu więźniarki, bo musiałaby przyprowadzić dwóch świadków, a ci mieliby opowiadać urzędnikom, jak ją po kolei gwałcili. Ma puste oczy. I w tym skierowanym w przestrzeń, niewidzącym wzroku przegląda się wszystko, co padło w słowach: upokorzenie, utrata tożsamości, złudzeń, rezygnacja i cynizm obronny. Nie do odzobaczenia. Związana od lat z wałbrzyskim Teatrem im. Szaniawskiego ma bogate portfolio ról zwykle komediowych, ale przewrotnych, wieloznacznych, takich jak w zabawie Martyny Majewskiej z pamięcią o Niewolnicy Izaurze czy w popisowym monodramie Cudowne i pożyteczne. O seksie.
Rafał Cieluch [zwycięstwo]
Dlaczego akurat on wrył mi się w pamięć w koralikowej rewii wyrównanych epizodów z Dramatu rodzaju męskiego Jakuba Tabaczka w reżyserii (świetna forma) Marcina Libera? Może dlatego, że ma do uwiarygodnienia sytuację ze szczytów surrealizmu: wuj, z którym jego bohater nie utrzymywał kontaktu, zaprasza go do Szwajcarii i idą w góry, gdzie w bryle lodu tkwią zamrożone przed laty zwłoki jego ojca. Ojciec był bliźniakiem wuja, a poprzez hibernację jest też dziś poniekąd bliźniakiem własnego syna. Jest w tym wariackim doświadczeniu jakaś oszałamiająca porcja liryzmu: miłość, tęsknota, zgubione życie z kimś bliskim, a on, rozdwojony na scenie (zob. zdjęcie), jest skupiony, wyciszony, kameralny, dojrzały. Śledziłem i notowałem w tym miejscu, jak w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy petryfikuje się jego pozycja koryfeusza, jak mu się z tym robi niewygodnie. Zwiał do Wrocławskiego Teatru Współczesnego, wpasowuje się w zespół, ma udane role (Woda w usta Sandry Szwarc). Powodzenia!
Wojciech Niemczyk [mistrzostwo]
Staje na proscenium. Mówi, że jest aktorem, towarzyszyć mu będzie koleżanka i kolega. Jak to w teatrze. Tylko jakoś niecodziennie proste twierdzenia powtarza dwa, trzy razy. Jakby chciał je utwierdzić, ustanowić. Mówi, że cieszy się z przybycia widzów, i mówi, że się uśmiecha. Ale mięśnie twarzy pozostają nieruchome. Patrzymy, jak z wysiłkiem wchodzi w dookolny świat i dostajemy chyba najlepszą możliwą lekcję kontaktu z autystą, bo pozbawioną cienia współczucia, zawsze wyższościowego. Aktor eliminuje wszystko, co byłoby nadgrą. Grymasy, odruchy. Pokazuje swojego bohatera, w krystalicznie prostym skupieniu się na tym, co mówi, co robi. Bez interpretacji, bez dystansu, bez cienia funkcji „meta”. W tym sensie prostota staje się istotą jego przypadłości. Jej rdzeniem. Nieprawdopodobna robota! Wyliczona w każdym calu a jednocześnie naturalna jak powietrze. Spektakl, o którym mowa, to Niko czyli prosta zwyczajna historia autorstwa Joanny Mueller, wyreżyserowała go w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach Zofia Gustowska. Tkwi też w głowie jak cierń jego umieranie w znakomitym spektaklu Mateusza Pakuły Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję, może najbardziej rozdzierające w scenach milczenia, nie fizycznego bólu.
Robert Ninkiewicz [zwycięstwo]
W nader udanej Iwonie, księżniczce Burgunda w gdańskim Wybrzeżu (reż. Adam Orzechowski) za partnera ma całą publiczność. Którą rządzi z pozycji królewskiego Szambelana, strofuje, ucisza, wiedzie z sali do sali, każe przyklęknąć na końcu i umie wyegzekwować rozkazy samą konsekwencją działań, bez podniesienia głosu. Czy się mylę, że pod marsową miną błąka się leciuteńka kpina z pań i panów z widowni, tak beztrosko dających się wrobić w funkcję zbiorowej Cimcirymci? Ma umiejętność, nie zawsze docenianą, właściwego znalezienia się w spektaklu, dopełnienia obrazu, wyrazistego, potrzebnego; komentatorzy sportowi mówią, zdaje się, w takich przypadkach „dobry przegląd sytuacji na boisku”. Co w zespołowym teatrze jest bezcenne, a nie wyklucza indywidualnej kreacji: gdański Szambelan, mimo wycięcia z tekstu Gombrowicza wielu kluczowych kwestii, pozostaje jedną z najbardziej przyciągających uwagę postaci. Pamiętam ryzykowny, ale na pewno popisowy epizod różowego Ojca Laurentego w popkulturowej wersji Romea i Julii Michała Siegoczyńskiego, a nieco dawniej bardzo Genetowskiego Generała w Balkonie.
Szalenie się cieszymy i gratulujemy Aktorom! Czekamy teraz na podobne sukcesy na planach filmowych, choć już wiemy, że są w produkcji realizacje z udziałem naszych „Mistrzów”, więc czekamy na efekty pomontażowe 🙂
Link do artykułu: https://e-teatr.pl/subiektywny-spis-aktorow-teatralnych-edycja-trzydziesta-druga-50865